Minigolf. To takie amerykańskie, nie? Też było na mojej liście. Pierwszy raz A. zabrał mnie w ramach urodzinowo-przeprosinowej niespodzianki. I było fajnie, ale...
Nie aż tak fajnie, jak tym razem. Po pierwsze dlatego, że już wiedziałam z czym to się je i się trochę rozluźniłam. A po drugie, bo to piracki minigolf był. Tematyczny, w łódce. I pogoda przednia. Luty, nie? Atlanta (;
I wszystkie te stracone piłeczki...
Selfie też musi być!
I czas wracać...
Ale wcześniej, kożystają z pięknej pogody jeszcze bezglutenowa pizza w parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz