poniedziałek, 15 grudnia 2014

[14.12.2014] Mystic Falls, czyli przygoda z Pamiętnikami Wampirów


Conyers to malutkie miasteczko położone jakieś 30 minut samochodem na połódiowy wschód od Atlanty. Malutkie i urokliwe, z dawmowym wi-fi dla wszystkich, którzy się pojawią w okolicy. I niby nie byłoby w tej mieścince nic specjalnego, gdyby nie fakt, że... Znajduje się tu m
ystic Grill, tak dobrze znany z Pamiętników Wampirów.

Plan na dzień był ambitny, miałyśmy wstać przed świtem, złapać wschód słońca ze szczytu Stone Mountain a później szlajać się bez celu po okolicy. Zaspałyśmy. Obie.

Udało nam się jednak znaleźć kawałek Mystic Falls, całkiem niedaleko. I może nie jestem wielką fanką seriali, nie wzdycham do kinowych gwiazd i ogólnie cieszę się tym, co mam, to przyznać muszę, że znalezienie Mystic Grill tak blisko sprawiło mi ogromną radochę. 



 Święta w Mystic Falls (;







I w końcu sam Mystic Grill, który przecież... wybuchł! 




Chyba z dziesięć minut się czaiłyśmy, czy wejść do środka. No bo niby to ciągle za wcześnie na lunch (ja się obudziłąm pół godziny wczesniej). I czy w ogóle jest otwarte. I ta niepewność, czy w środku jest tak, jak w serialu, (Z mojego doświadczenia jako statystki wiem, że to mogło być pobozne życzenie, bo plany filmowe zwykle są wielkimi hangarami wyposarzonymi w labirynty wnętrz). No cóż... Trzeba słuchać podszeptów doświadczenia. Wnętrze, choć miłe, ozdobione świątecznie, to jednak nie do końca odpowiadało temu, co kojarzyłam z serialu. A serial kojarzę piąte przez dziesiąte, bo skończyłam go oglądać jakieś pół roku temy, teraz czekam aż wypuszczą wszystkie odcinki nowego sezonu.








Przyjemny lounge na piętrze.



I nasz już pusty stolik. Ten z serwetką i niebieskim słoiczkiem.




Można też się było wskrobać na górę, żeby popodziwiać widok na rynek i cztery potwornie puste strony świata.







Na zmianie niestety nie było nikogo znajomego. Podobna można tu niespodziewanie wpaść na braci Salvatore nawet, niestety w tygodniu. A ja sierota w tygodniu pracuję. Ech.

Nasza kelnerka z kolei była wyjątkowo namolna. 





A w drodze do łazienki...



I oczywiście nie mogło zabraknąć zdjęcia z gwiazdami (; Wilk & Little Fighter w akcji (:



Fotki niestety z telefonu, bo łosiek jeden, znowu zapomniałam karty pamięci do aparatu... 

Z dedykacją dla Radka, który polecił mi obejżenie Pamiętników (;

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz