niedziela, 9 sierpnia 2015

Autostop 1., Dzień 2. Drezno - Norymberga/Hitchhike 1st, Day 2nd Dresden - Nuremberg


[Daga chyba będzie moim ulubionym nagłówkowym motywem :D tutaj przypinamy krówki i michałki dla Klaudii, która nas ugościła.
Aparently Daga is going to by my favorite head photo :D here we pin krówki and michałki (typical polish candies) for Klaudia who was our host.]

Dzień 2., 13.07.2015, poniedziałek
Day 2nd, 13.07.2015, Monday
Start: Drezno, Niemcy
Start: Dresden, Germany
Koniec: Norymberga. Niemcy
Finish: Nuremberg, Germany
Dystans: 317 km
Distance: 317 km
Dzień drugi naszej wyprawy zaczął się dosyć wcześnie. Na pewno wcześniej, niż obie byśmy sobie tego życzyły. Poranny budzik odezwał się niespodziewanie i był bolesnym zderzeniem. Żadna z nas jednak nie narzekała. Siadłyśmy do pysznego śniadania z Klaudią (która musiała wyjść z domu chyba najpóźniej koło 9-10), wyciągnęłyśmy mapę i przy herbacie, próbowałyśmy zdecydować, gdzie jedziemy.
Second day of our journey started quite early. It was way earlier than either of us wished. Morning alarm was a surprise and painful bumping into reality. We didn't complain though but sat to the breakfast with Klaudia (who had to leave for job around 9-10 am if I'm not wrong, took out our map, and sipping tead tried to decide where we should go next.

Tu śmieszna rzecz, którą warto wspomnieć - na podróż nie miałyśmy żadnego większego planu. Decyzja, gdzie jedziemy i jak długo gdzieś zostajemy zapadała praktycznie spontanicznie. Podążałyśmy za jakimś nieokreślonym, niedefiniowalnym flow, które na dobre nam wyszło. Przynajmniej w większości przypadków. Tak więc po raz drugi pojawiło się w naszych planach Monachium (pierwszy raz, kiedy jeszcze w ogóle planowałyśmy tę podróż). Że niby tam dojedziemy, jak się uda, ale jednak wolałybyśmy Norymbergę. 
That's the funny thing about our adventure - we didn't have any fixed plan. The decisions were made spontaneously, as well about where we go next as how long we'll stay there, following some weird kind of flow, what turned out to be a good choice. So Munich came up in our conversation for the second time (first time was when we started talking about this journey). We were supposed to get there, but Nuremberg looked better.

Herbata jest? Jest! Moja słodka Dagi jest? Jest! Miny są? Są! I jest mapa, i plan! Czyli wszystko to, czego autostopowicz z przypadku potrzebuje.
Is there any tea? Yes, there is! Is there my sweet Daga? Yup, she's here! Funny faces? Yup! There's also the map, and the plan. Exactly everything what an occasional hitchhiker needs.  


Klaudia odprowadziła nas tak daleko, jak tylko mogła. Czyli nawet wsiadła z nami do tramwaju i pomogła kupić bilety. W końcu musiałyśmy się wydostać trochę poza miasto w jakieś fajne miejsce, żeby ktoś miły chciał nam pomóc. 
Klaudia stayed with us as long as she could. She even got with us on the tram and helped to buy tickets. After all we had to get out of the city to a nice place for someone nice to stop for us.








Zostałyśmy same z naszą przygodą. No nie do końca same, bo przecież wśród ludzi. 
We were left alone with our adventure. Well, not exactly alone, because surrounded by people.




Najbardziej konfundująca część podróżowania - ogarnianie się w rozkładach publicznej komunikacji i ich trasach.
The most confusing part of traveling is to understand public transportation maps and schedules.


Ale wsiadłyśmy we właściwy! Daga uciekła na koniec, wszystkie fajne dzieci jeżdżą na końcu, nie? Ja utknęłam z plecakiem i namiotem.
But we found the right one! Daga sat on the back where all the cool kids do, don't they? I got stuck with my backpack and the tent.


Widzicie Monachium na kartonie? :D My też. Utknęłyśmy tutaj chwilę, stałyśmy może z pół godziny próbując coś złapać.
Can you see Munich on the board? :D We do,  too. We got stuck for a while in this spot, waited maybe  for half an hour trying to catch anything.


Więc przeniosłyśmy się dalej i ku naszemu zdziwieniu spotkałyśmy innego autostopowicza. Chłopaka, który przyjechał z Brazylii aby studiować w Dreźnie. Okazało się, że jedziemy w tym samym kierunku, więc stanęłyśmy kawałek dalej, aby mu nie przeszkadzać. Te w krzakach to nasze tobołki, nie jego.
So we moved a little bit further, and surprisingly, met another hitchhiker. A boy who came from Brasil to study in Dresden. He was also trying to go in the same direction, so we moved a little bit away to not interfere with him. Those backpacks in the bushes are ours, not his...


Dużo dalej.
Way further.


By w efekcie całą trójką wylądować jakimś cudem w Chemnitz. I stracić orientację. Przez chwile nie wiedzieliśmy, gdzie  w ogóle mamy teraz iść, aby wrócić na naszą trasę.
To get to Chemnitz all together. And get lost. For a moment we had no clue where we should go to find a good spot to catch next car.
By słodko utknąć. 
To get stuck sweetly.

W ogóle sobie stoimy na przystanku autobusowym, cudowna interakcja z ich kierowcami i kierowcami ciężarówek, którzy przepraszali wręcz, że nie mogą nas zabrać. My takie sierotki we dwie, każda z kartką, desperacja i frustracja trochę rosną. Chłopak z Brazylii z przodu, schowany za krzakiem tak, że ledwo go widać - notabene nie celowo, po prostu nie wiedział jak się dobrze ustawić.
We were waiting by a bus stop, and the interaction with bus and truck drivers was wonderful, they even apologized they can't take us. We, two poor things with a board and growing frustration, and the Brazilian boy hidden in the bush that nobody could see him - not on purpose, he just didn't know how to hitchhike.

Zatrzymuje się auto. Ja kobieta, blondynka, więc nawet nie pamiętam co to za model był. Wyglądało w każdym razie super. Taka bryczka bez dachu i ze skórzanymi siedzeniami, cała lśniąca i wydmuchana. Za kierownicą jegomość, gdzieś pomiędzy 40stym a 50tym (może troszkę starszy nawet) rokiem życia. Szczupły, dosyć przystojny, w okularach, z pewnością siebie aż klującą w oczy. Pan pokazuje na mnie, że jedzie tam, gdzie moja karteczka pokazuje. Ja, że okej, to możemy jechać, zawsze kawałek bliżej. Na to on, że ma tylko jedno miejsce.
And then a car stops, I'm blond and woman, so son't even ask what kind of a car, I don't remember. However it was one of those cool cars without a roof and leather sits, all shiny and just awesome. The driver was between 40 and 50 years old. He could even be a little bit older, quite good looking, with glasses and self confidence you could be jealous about. He pointed at my board and said, he's going in that direction. I was happy, it's still a bit closer to our destination, isn't it? But he replies there's just one spot free.

Zonk. 
Surprise.

Miejsca miał dużo. Jeszcze cztery miejsca. Zmieściłybyśmy się we dwie, z naszymi plecakami. Lekki szok, większe zmieszanie. Chyba nie o autostopowanie chodziło... Z takim lekkim mentalnym niesmakiem po tej sytuacj zostałam na dłuższy czas. Ale my się nie poddajemy, czekamy dalej, tracąc nadzieję powoli. Ale w końcu bardzo miły Pan się zatrzymał. Bez większego problemu zabrał całą trójkę i... dotransportował aż do samej Norymbergi. Jako że autostrada była zakorkowana, jechaliśmy bocznymi drogami - dane nam było zobaczyć kawałek niemieckiej wsi! Dowiedzieliśmy się też trochę o niemieckiej muzyce. Pan tak był nami przejęty, że nawet nas pod hostel podwiózł! Ale o tym w następnej notce, bo zbyt wiele się działo, aby od tak tylko po krótce wszystko liznąć. 
He did have a lot of room. Four spots more. We both would fit in with our backpacks. I was a little bit shocked, more confused. I guess he didn't think about taking a hitchhiker... Slight mental disgust kept me company for a while afterwards. But we didn't give up, kept waiting loosing hope slowly. Finally someone stopped, and without any bigger problems took the three of us to... drop us off in Nuremberg. Since the highway was so much in traffic he took side roads - we got to see German countryside! He told us a bit about German music as well. He was so nice to drop us off by a hostel! But about that I'll write in the very next post, because there was too many nice things to go through them quickly.

Do poczytania!
See you soon!


P.S.
Chłopak z Brazylii, którego imienia niestety nie pamiętam, jechał w ogóle gdzieś w okolice Hof, to jest przed Norymbergą. Ale taki był nieogarnięty, że nasz Pan musiał go później jeszcze odstawiać na dworzec, bo już było koło 17. I tak oto się skończyło jego autostopowanie.
P.S.
The Brazilian, whose name I unfortunately have forgotten,wanted to get to Hof, which is before Nuremberg, but he was so not organized that the men had to drive him to a train station, it was around 5 pm. And that was the sad end of his hitchhikers career.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz