sobota, 2 maja 2015

Nowy Orlean cz.3: karuzela i ogród botaniczny/New Orleans part.3:Carousel & Botanical Garden

Dzień drugi zaczął się szaro i rozładowanymi bateriami. Po umyciu się w łazience Walmart (coś takiego jak nasze polskie Tesco) ruszyliśmy w poszukiwaniu śniadania i gniazdek kontaktowych. Jak widać poniżej, moje było bardzo pożywne: czipsy z kale (w których rozkochał mnie Josue, szef kuchni wegańskiej mieszkający obecnie w atlancie, którego poznałam jakiś czas temu) i kawa, był też smoothie z masłem orzechowym, ale musiałam go wypić zanim zrobiłam zdjęcie. 
The second day was started under the gray skies and with empty batteries. After washing of at Walmart (something like Tesco in Poland), we set off looking for breakfast and sockets. As you can see below, we succeeded, and my breakfast was unbelievably nutritious: kale chips (Josue, basing in Atlanta vegan chief I met some time ago made me fall in love with them) and coffee. A smoothie with peanut butter was also there, but I had to drink it before taking the photo.


Lubicie karuzele? Ja jestem w nich zakochana po uszy. W Nowym Orleanie jest jedna ze 100 ostatnich, ręcznie rzeźbionych karuzel w Stanach. Karuzela jest częścią parku rozrywki, który powstał tuż obok ogrodu botanicznego w dużym parku-parku z bardzo dziwacznie wyglądającymi drzewami. Oczywiście, wejście do parku płatne, a dodatkowo jeszcze trzeba kupić bilet z osobna na każdą przejażdżkę. My zaliczyliśmy diabelski młyn, który przyprawił mnie o piski przerażenia (im starsza się robię, tym bardziej się wysokości boję, a siedzenie w takim chyboczącym się krzesełeczku.... Wspominałam że w Six Flags wsiadłam na karuzelę krzesełkową która wznosi Cię na wysokość 24tego piętra?...)
Do you like merry-go-round? I'm absolutely in love with them. In New Orleans you can find one of last 100 hand carved carousels in the States. It belongs to amusement park placed right next to a botanical garden in big park-park. Of course, you have to pay for the entrance to the amusement park as well as for every single ride you'd like to take. We tried the Ferris wheel - I almost died out of fear (the older I get, the more things becomes scary, especially sitting in such a tiny swinging chair... Did I mention I got on SkyScreamer at Six Flags which is a swing on the height of 24th story?...)


Tak sobie pomyślalam sarkastycznie, że tu taki forever alone, ale... Jeśli masz na coś ochotę a nikt nie chce do Ciebie dołączyć, to czemu i tak tego nie zrobić? Czemu oglądać się a innych? 
Seeing that guy ahead of us a sarcastic thought appeared in my head: forever alone, but... if you wanna do something, don't look at others who may not want to join you. Don't wait for others to make up their minds. Just go for it. 


I widok ze szczytu. Miałam dużo czasu na zdjęcia, bo pan na dole zatrzymywał koło, pozwalał parze usiąść, potem znowu je na chwilę uruchamiał i znowu po chwili pozwalał komuś usiąść. I tak co chwilkę. Potem nam się pozwolił pokręcić w jedną i drugą stronę. Cała przejażdżka była dosyć długa, wagonik się kołysał a widok... piękny! Na horyzoncie nie ma praktycznie żadnych budynków! To okrągłe na pierwszym planie to właśnie ta przesławna karuzela.
And the view from the top. I got plenty of time for taking photos, because the guy on the bottom could let in just two people at the time in, then he had to move the sits and then let other people in. After that we were allowed to go around and around and then switch to move backwards. It took a while, the sit swung, and the view was stunning! There was no tall buildings on the skyline. The building on the front is nothing else but the famous carousel.


Kilka informacji, poza tym, że została wykonana ręcznie (pomalowana też) na samiutkim początku XX wieku, często nazywana jest Latającymi Końmi (Flying Horses), w jej skład wchodzą 53 konie, lew, żyrafa, wielbłąd i dwa powozy. Końskie ogony są rzeczywiście wykonane z naturalnego, końskiego włosia (nie pomacałam niestety). I w ogóle przy karuzeli nakręcono kilka filmów, z tych które widziałam byłyby to Iluzja, Abraham Lincoln, czy należący do moich ulubionych Mechanik. Nie zapominajmy też o American Horror Story czy całej masie reklam telewizyjnych, a to na prawdę tylko nieliczne z wymienionych. 
Few info: you already know it was hand carved (and painted) on the beginning of XX C.E., it got a nick name Flying Horses, because you find there 53 horses out of which 30 goes up and down. There's also a lion, camel, giraffe and two carriages. Horse tails are really made out of horse hair (I didn't touch them though). The carousel is a place they made quite a lot of movies, such as: Now You See Me, Abraham Lincoln or one of my favorites The Mechanic. We can't forget about American Horror Story or plenty of TV commercials, but there's way more of things on the list.

Na karuzelę poszłam sama (forever alone, nie?), bo nikt więcej nie wyraził na to ochoty. W takich momentach zawsze odzywa się we mnie wewnętrzne dziecko, więc miałam radochę jak nie wiem.
I rode the carousel by myself (forever alone, isn't it?) because no one else wished to join me. But anyway, it was great time to feed my inner child.






Tuż koło parku rozrywki znaleźliśmy ogród botaniczny. Może nie tak ogromy jak ten w Atlancie, ale na pewno o wiele bardziej urokliwy. Z tymi wszystkimi powukrzywianymi drzewkami, alejkami, klimatycznymi szklarniami, z lekko rustykalną atmosferą otaczającą wszystko dookoła... Raj. Niebo. Eden. Miejsce idealne. Niezbyt tłoczne (pomijając ten kawałek gdzie akurat odbywał się ślub).
Right by the amusement park you can find botanical garden. However it's not as huge as the one in Atlanta, it's for sure way more charming. With all those twisted tree branches, little valleys, pretty greenhouses, surrounded by rustic atmosphere... heaven. The perfect spot. Not too crowded (let's forget about that part with wedding).



















 





Ślub poniżej. xD
The wedding is below. xD




I sam park. Czy te ogromniaste, powykrzywianie drzewa nie są magiczne?
And the park itself. Aren't those magnificent trees magical?






A tu już jesteśmy w drodze do Hansen's. Magiczne miejsce. Następne magiczne miejsce, powinnam napisać. 
And here we're already on the way to Hansen's. Magical spot. The next one magical spot maybe I should write.


Na poniższym zdjęciu niewiele widać, ale to szpital. Całkowicie opuszczony i zrujnowany szpital. Taka smutna rzecz, podczas huraganu Katrina populacja miasta drastycznie spadła. Podobno niektóre dzielnice odzyskały dawną liczebność, ale obserwator z zewnątrz dopatrzy się, jak bardzo miasto jest wyludnione. Ten szpital był dla mnie kolejnym smutnym dowodem na to, jak miasto jest podupadłe. 
You can't see details on the photo below but it's a hospital - completely abandoned and ruined. It's sad, but during Hurricane Katrina the population of the city drastically dropped. As they said, some parts of the city recovered the loss, but looking at it from outside, you wont miss how empty everything around seems to be. This building is the next one sad proof for that.


Za kilka dni przygoda z Hansen's!
In a few days the adventure with Hansen's!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz